Józef Kamycki
Chcemy, aby nasz sejmik konfederacji (zapowiadany na 17 listopada w Lublinie) miał formułę otwartą. Nie chcemy przed nikim drzwi zamykać, jednak przed wizytą neomonetarystów musimy się jakoś zabezpieczyć. Na naszych wyższych ekonomicznych ogłupialniach skutecznie się obrabia mózgi tych, którzy chcą się dorobić pierwszego miliona przed trzydziestką i z tych to powodów obierają ten „zawód bez skrupułów”. Do nich nie docierają żadne argumenty poza tymi, które wyartykułował generalny dyrektor banku inwestycyjnego Golden Sachs – Lloyd Blankfein 8 listopada 2009 roku dziennikarzowi Sunday Timesa.
„Wykonuję prace boga” (I’m doing God’s work). Tak uzasadniał Blankfein wydatkowanie 30 mld USD dotacji rządu USA ( na tych „co to są za duzi aby upaść”) na nagrody dla swoich pracowników.
Epizod ten jest powszechnie znany i kiedyś głośno o nim było. Jednak jest problem. Wielu bowiem Polaków poddanych formatowaniu umysłu w duchu wykonywania tutaj na ziemi „pracy Boga” jest straconych dla naszej narodowej sprawy. Żadne argumenty, że system monetarny można by jakoś inaczej poukładać do nich nie docierają. Gdyby na ziemi zabrakło pieniądza wyczarowywanego z niczego i udzielanego na procent - na ziemi przestałoby wschodzić słońce. Gospodarka nagle stanęłaby w miejscu a ludzkość pogrążyłaby się w zamęcie kanibalizmu. Emisja suwerennego pieniądza niechybnie wpędziłaby nas w hiperinflację i żadne argumenty że banki to robią tylko na procent do nich nie dotrą. Baksteria stajnię janczarów ma liczną – niestety...
Jakaś uczelniana prostytutka z bizantyjskimi ozdobnikami przed imieniem i nazwiskiem skutecznie im to wbiła pod sufitkę. Student jak to student: trzęsąc portkami ze strachu na egzaminie musiał tę doktrynę uzasadnić nawet gdy jego słowiańska dusza się przed tym buntowała.
Gdy „wybuchnie u nas suwerenność” to znaczy gdy będziemy w naszym kraju stanowili prawa i bili monetę, coś trzeba będzie z tymi osobnikami zrobić. Nie zutylizujemy ich, bo byłoby to niehumanitarne. Proponuje zatem aby zabezpieczyć im dożywotni pobyt w luksusach Arłamowa pod Przemyślem za zgromadzone przed trzydziestką pieniądze.
A artykuł Janusza Rygielskiego „Wysłańcy Boga” przeczytaj koniecznie. Pan Janusz prawdę pisać może, bo żyje w Australii nie rządzonym obecnie przez bankstera.
No to zapierdalajmy dalej za miskę zupy. My tymczasem tresujemy gwardię przyboczną aby tych „wysłanników Boga” pognać z naszej ziemi tam skąd przyszli.