Proste jak… strategia kotwiczenia waluty
Przecież wszyscy wiedzą od dziecka, że wszystkie pieniądze świata zostały stworzone w ósmym dniu Genesis i przekazane pewnemu narodowi koczowniczemu. My możemy je sobie pożyczać za drobną opłatą.
W notce zasygnalizowałem, że zanosi się na nowe spotkanie Konfederacji na Rzecz Reform Ustrojowych poświęcone architekturze monetarnej. Uważamy,że stopień upowszechnienia wiedzy o tym banksterskim przekręcie jest na tyle duży,że możemy się pokusić na zaproponowanie dopracowanej wersjistrategiikotwiczenia waluty na parytecie gospodarczym i celu inflacyjnym. Podejmujemy tę dyskusję pomimo że zdiagnozowany przez nas potencjał reformatorki w społeczeństwie utrzymuje się na poziomie śladowym, a może właśnie dlatego.
Źródło:
Te 6% respondentów, którzy zdają sobie sprawę z dwóch zbrodni na narodzie Polskim:
- pierwszej, przeprowadzonej rękami litewskiego przybłędy Józefa Piłsudskiego, który to rozporządzeniem z dnia 26 października 1926 roku zrzekł się na korzyść żydowskiej spółki ( dla zmyłki nazwany Bank Polski S.A.) prawa emisji suwerennego pieniądza przez polski rząd. Prawo to zostało przywrócone rządowi dekretem PKWN z 2 lutego 1945r.
- drugiej, gdy polski Sejm łamiąc obowiązującą konstytucje ograniczył w 1997 r. suwerenność Narodowego Banku Polskiego jedynie do emisji znaków pieniężnych,
jest cyfrą przesadzoną.
Zapytacie: z kim tę reformę monetarną robić i będziecie chcieli rację. Naród istnieje tak długo jak długo potrafi walczyć. Tymczasem prawie 99% społeczeństwa godzi się płacić te „drobne” 200 mld zł rocznie haraczu byle tylko banksterzy nie chcieli nas mordować!!!! No cóż; doświadczenia Iraku, Jugosławii, Libii, Syrii mrożą krew w żyłach. Oni też mieli pieniądz suwerenny.
Jeśli jednak istnieje u nas chociaż ta setka desperatów to warto. Ten banksterski przekręt „robi bokami” i nasze okienko historii może się otworzyć wcześniej niż myślimy. 51% towarów rynkowych to towary zagraniczne. Ich może na półkach sklepowych braknąć lada moment. Gospodarka może znaleźć się w chaosie trudnym nawet do wyobrażenia. Musimy na tę okoliczność być przygotowani. Musimy mieć zaprojektowane instytucje zabezpieczające funkcjonowanie naszego pieniądza suwerennego.
Zadanie jakie nas czeka to zmiana architektury monetarnej opartej o kreację pieniądza jako oprocentowanego długu na architekturę monetarną polegająca na emisji pieniądza suwerennego. Pokazuję to na rysunku poniżej.
Dotychczasowa architektura monetarna bazuje na założeniu, że pewien naród koczowniczy jest w stanie wygenerować nieograniczoną ilość pieniądza a jego podaż w gospodarce podlega prawom rynkowym: jeśli masz zdolność kredytową i godzisz się na zaproponowaną przez rzydów lichwę – to pieniądze otrzymasz. Podporządkowana tej strategii Rada Polityki Pieniężnej obserwując dynamikę inflacji reguluje stopami procentowymi NBP aby wzmacniać lub osłabiać akcje kredytowe. Kosztuje nas to wraz z efektami wtórnymi około 200 mld zł rocznie. Wszystko co jest na czerwono na powyższych schemacie ma zniknąć.
W nowej strategii kotwiczenia waluty na parytecie gospodarczym i celu inflacyjnym Nowa Rada Polityki Pieniężnej będzie obserwowała zarówno dynamikę inflacji jak i dynamikę wzrostu PKB. Emisja pieniądza suwerennego będzie wyrównywała społeczeństwu skutki spadku siły nabywczej zgromadzonego pieniądza na skutek inflacji oraz niedobór pieniądza na wykup wzrostu PKB.
Kluczowym elementem nowej architektury monetarnej będą matematyczne formuły emisyjne. Właśnie nad tymi formułami będziemy chcieli porozmawiać na kolejnym spotkaniu Konfederatów.
Możliwe są różne rozwiązania od bardzo prostych po wyrafinowane. Dla zapoczątkowania dyskusji wymienię niektóre z nich.
1. Model najprostszy „chiński” – państwo zwiększa rokrocznie agregat pieniężny M3 o 3%. Dla warunków polskich byłoby to:
1 265 555 mln zł (stan agregatu na 31.12.2016) * 3% = 37 966 mln zł.
Jak się później okaże pomimo swojej prostoty model ten daje wyniki zadziwiająco zbieżne z innymi – bardziej dokładnymi – modelami. Sugerujemy, aby pieniądze te były przeznaczone na dokapitalizowanie gospodarki. Przestrzegamy przed pokusą rozproszenia emisji przez budżet.
2. Model proporcjonalny wyrównujący skutki inflacji i wzrostu PKB nie uwzględniający dynamiki tych parametrów. Opisałem to dość dokładnie w pracy „” strona 33 „3.4 Nowa organizacja operacji dostrajających”. Przy zastosowaniu kwartalnego cyklu operacji dostrajających dawałoby to:
((1 265 555,4 * 0,02z deflacji) +(1 900 000*0,028)ze wzrost PKB)/2= 39 255 mln zł
3. Model z predykcją czyli uwzględniający nie tylko stan ale i dynamikę inflacji i wzrostu PKB. Tu otwieram pole do popisu dla młodych adeptów polityki monetarnej. Z punktu widzenia teorii regulacji byłoby to coś na kształt regulatora PID (proporcjonalny, różniczkujący, całkujący).
Należy zaznaczyć, że precyzja z jaką należy wyznaczyć wielkość emisji nie musi sięgać trzeciego miejsca po przecinku. To nie jest wyliczanie ilości soli do posolenia zupy. Operacje dostrajające muszą odbywać się w cyklu zapewniającym właściwą reakcję na pojawiające się odchylenia. W wyznaczaniu długości tego cyklu należy wybrać jakiś rozsądny kompromis pomiędzy precyzją sterowania a kosztem operacji dostrajających. Postuluje się aby to był jeden kwartał. Ewentualne błędy będą zatem korygowane w kolejnych okresach. Niech zatem nie przerażają nas błędy w granicach +- 10%.
Matematyczne ujęcie formuł emisyjnych oraz zapisanie ich w aktach prawnych najwyższej wagi państwowej jest na tyle ważne, że musi ono wyeliminować najsłabsze ogniwo architektury monetarnej jakim jest człowiek. Chodzi tu zwłaszcza o pokusy partii populistycznych do mnożenia „kiełbasek wyborczych” raz na cztery lata. Pieniądz to zbyt poważna sprawa, aby powierzać ja politykom. Tak należy rozumieć niezależność systemu bankowego od rządu. Suwerenem w tym obszarze powinny zostać formuły emisyjne oraz formy rozproszenia emisji.
Sądzę, że będzie o czym rozmawiać na następnym spotkaniu Konfederatów. Przecież wszyscy wiedzą od dziecka, że wszystkie pieniądze świata zostały stworzone w ósmym dniu Genesis i przekazane pewnemu narodowi koczowniczemu. My możemy je sobie pożyczać za „drobną” opłatą.