Dlaczego nie szanujesz się Polaku...
Izabela Bogorodź
Cz.5.
Szanowni Państwo,
Dziś chciałam podzielić się z prywatną historią i na jej podstawie zobrazować jedną z płaszczyzn na której rozgrywa się upadek nas – mieszkańców terenów obecnej Polski. Mój mąż pracuje w Lublinie, bo na naszym terenie ani dla mnie ani dla niego pracy nie ma, każdego dnia ma do pokonania łącznie 130 km, co przy obecnych cenach paliwa znacząco podnosi koszty pracy. Zarejestrował się więc na popularnej aplikacji w nadziei, że znajdzie osobę, która regularnie będzie z nim dojeżdżała i partycypowała w kosztach. Dotychczas tak się nie stało, ale pojawiali się ludzie na jednorazowe dojazdy. Jedną z takich osób był młody chłopak, uczeń technikum pochodzący z Ukrainy. W trakcie podróży opowiadał jak wspaniale żyje się Polsce zarówno jemu jak i jego dorosłym kolegom.
Młodzieniec podjął legalną pracę w hurtowni, za świadczenie jej przez miesiąc zarobił 4700 na „rękę” – zaciekawiło mnie jak znalazł czas na naukę? Jego pełnoletni pobratymcy, za wykonanie swoich zadań w tej samej hurtowni przez 12 godzin dziennie i weekendy zarobili między 8-12 tysięcy złotych. Hurtownia należy do Polaka, zaznaczę od razu za pracę należy się uczciwie i GODNE wynagrodzenie każdemu, kto ją świadczy. Tylko dlaczego My – Polacy we własnym niby kraju nie jesteśmy ani uczciwie ani godnie wynagradzani? Dlaczego polscy przedsiębiorcy nie darzą szacunkiem polskich pracowników? Oboje z mężem jesteśmy wykształceni, oboje młodość poświęciliśmy na studia, a nie jesteśmy w stanie zarobić takich kwot. Ja, były urzędnik nigdy nie otarłam się nawet brutto o kwotę 4700 zł, o wyższej nie wspominając, a pozyskiwałam i rozliczałam środki unijne. Stanowisko niby podatne na zagrożenia korupcyjne, co wprost winno oznaczać odpowiednio wysokie zarobki. Szukając pracy jestem pytana na rozmowach o oczekiwania finansowe i kiedy wskazuję kwotę minimalną ok. 6000 brutto rozmówcy robią kolokwialnie i nie tylko wielkie oczy. Co to znaczy? W mojej ocenie tylko dwie kwestie : po pierwsze jestem obywatelem Polski to oznacza, że nie zasługuje na wyższe zarobki, mieszkając na Lubelszczyźnie i tu szukając pracy szklany sufit wynagrodzeń kończy się na kwotach 4000 zł brutto, po drugie jestem kobietą, co stawia mnie na znacznie słabszej, straconej pozycji jako kandydata i potencjalnego pracownika. Mityczne równouprawnienie, niedyskryminacja kobiet, nie mają zastosowania, bo my – Polacy nie szanujemy siebie nawzajem, nasi pracodawcy myślą tylko o tym w jaki sposób poprzez redukcję kosztów pracowniczych zyskać jak najwięcej dla siebie. Wiem, że powiecie mi Państwo, że koszty utrzymania i prowadzenia firm są ogromne, a ja przyznam rację. Tylko czy postawione zostało pytanie dlaczego? Oprócz kwestii oczywistych, czyli drenażu przez państwo przedsiębiorstw, by uzyskać wpływy finansowe z podatków i „łatać” „czarną dziurę” finansową budżetu tegoż państwa, choć trafniej napisać korporacji Polskiej, uzyskuje się jeszcze jeden ważny, a może nawet kluczowy efekt – antagonizowanie Polaków, skierowanie ich przeciw sobie, nałożenie kolejnej warstwy konfliktu. Bo oto, „oni” pracodawcy nas wyzyskują, a „my” zwykli ludzie musimy żyć bardzo skromnie lub mocno „kombinować” by mieć odrobine lepiej. Znamy to już z przeszłości: pracujący lud wsi i miast kontra wyzyskująca burżuazja.
Narodem, czy też społeczeństwem skłóconym rządzi się bardzo łatwo, nie trzeba stosować wyszukanych form propagandy, wystarczą obietnice i rzucenie kilku „ochłapów” takich jak np. 500+ by szybko pojawił się kolejny powód podziału – dyskryminowanie osób bezdzietnych i tych które swoje dzieci już wychowały bez żadnej pomocy państwa. Na każdej płaszczyźnie rządzący dbają o skłócenie, napuszczają ludzi na siebie i może nie byłyby to przedmiotem tego tekstu gdyby nie nasza podatność na te działania.
Drodzy Państwo,
Kraj w którym żyjemy jest destabilizowany wewnętrznie na wielu płaszczyznach, czego w zasadzie nawet nie zauważamy bo skupiamy się coraz bardziej na przeżyciu. Praca, tak jak w moim przypadku, staje się nie możliwa do znalezienia, godna płaca mityczna niczym ambrozja na Olimpie, za to wzajemna niechęć i nienawiść Polaków do siebie bezbrzeżna i odczuwalna na każdym kroku. Nadchodzące wydarzenia będą pogłębiały bezrobocie, rodziły coraz większą frustrację i generowały ogromną nienawiść, bo dotyczą przemian całego konstruktu obecnej rzeczywistości i skoku technologicznego. Historia już pokazała, że ma to swoją cenę. Jeśli my ludzie, my Polacy nie rozpoczniemy procesu uzdrawiania się, nie zaczniemy się szanować, doceniać, jednoczyć, sami
własnymi działaniami doprowadzimy do upadku. Nie będzie w tym niczyjej winy tylko nasza. Spójrzcie proszę na inne kraje Europy, czy tam obcokrajowców ceni się bardziej niż autochtonów? Czy niemiecki pracodawca będzie lepiej wynagradzał emigranta ekonomicznego niż Niemca swojego rodaka? Nie, preferuje się swoich a emigranci, owszem, zarabiają dużo jak na poziom życia w krajach z których pochodzą, ale minimalnie lub średnio, jak na kraj w którym pracują. Oczywiście, tam też dba się o podziały społeczne poprzez sprowadzanie ludności odmiennej kulturowo i oferowanie ogromnego socjalu, niemniej jednak autochtoni dbają o siebie nawzajem.
U nas jest inaczej, polski pracodawca preferuje bardziej obcokrajowca niż swojego, obcokrajowiec zarobi dwukrotnie więcej niż Polak i to legalnie. Polak nawet jeśli zbliży się do takich kwot to cześć z nich dostanie „pod stołem”. Emeryci za swoje lata pracy dostają grosze, w wielu przypadkach teraz już żyją na lub przy granicy ubóstwa. Czy naprawdę aż tak my Polacy gardzimy sobą? Czy w naszych własnych oczach, nasza edukacja, praca i zdolności są niewiele warte? Po co więc wysyłamy dzieci na studia? O jakiej lepszej przyszłości zapewnionej dzięki edukacji im opowiadamy?
To, co obserwujemy to wielki proces przemian mentalnych i świadomościowych, politycznych i gospodarczo - technologicznych. To czas w którym od naszej ewolucji zależy czy przetrwamy, czy znów jako naród zostaniemy złożeni na stosie całopalnym. Zjednoczeni, szanujący się mamy szansę zbudować przyszłość dla nas i naszych dzieci, jednak idąc wciąż drogą pogardy dla drugiego człowieka - Polaka dostawiamy nogę do tej wiszącej już nad przepaścią.