Staropolski gród – ukraińskim miastem na formalnym terytorium Rzeczypospolitej Polskiej
Izabela Bogorodź
Szanowni Państwo,
podzielę się dziś refleksjami z mojego krótkiego pobytu w Krakowie 16 sierpnia 2022 roku. Dzięki współpracy z KOREUSEM poznałam wielu wspaniałych ludzi. Jedna z takich osób zaproponowała, że zorganizuje spotkanie na którym opowiem o wpływie zadań realizowanych z funduszy europejskich na szeroko rozumiane bezpieczeństwo narodowe, ze szczególnym uwzględnieniem zadłużenia samorządów na realizacje inwestycji. Organizator włożył wiele wysiłku i pracy w promowanie spotkania zarówno w mediach społecznościowych jak i przy użyciu plakatów.
Spotkanie miało rozpocząć się o godzinie 18.30. Czekaliśmy do 19.00, przybyło 6 osób . Pięć w wieku przedemerytalnym i emerytalnym i jedna w wieku ok.20-30 lat. Rozmawialiśmy bardzo długo, jednakże mnie nachodziły smutne myśli. I nie pomyślcie sobie Państwo, że mojego ego ucierpiało, nie w tym rzecz. Smutek i refleksje wywołał fakt, iż w drugim co do liczby ludności mieście Polski, dawnej stolicy, dawnej potęgi, tematy ściśle związane z istnieniem państwa nie wzbudzają zainteresowania u większej liczby osób. Może właśnie słowo klucz to : dawnej...
Po spotkaniu rozmawiałam z organizatorem, który był również zaskoczony niską frekwencją, okazało się jednak że dużo więcej osób gromadzą zorganizowane medytacje, prelekcje zdrowotne, duchowe, energetyczne. Dla mnie, ale myślę, że również dla naszych służb i rządzących, wypływają z tego trzy ważne wnioski.
Pierwszy to odwrócenie się od tematów dotyczących życia polityczno – państwowego i pozostawienie wolnej ręki rządzącym w ich działaniach. Zaniechanie kontroli i wpływu społeczeństwa – suwerenna- na władze, której powierzył misje dbania o państwo. Oceniam to jako konanie poczucia sprawczości, odpowiedzialności – suwerenności – państwowości.
Drugi wniosek to zwrot w kierunku duchowości, ucieczka od poczucia braku wpływu, ale jednocześnie próba odzyskania go przy pomocy zmiany zachowania, sposobu odżywiania, pracy z energiami i mentalności, choć i tu obserwuję pewien rodzaj rozdwojenia. Bo jak się ma kłótliwość, brak szacunku do życia, do medytacji, mantr o miłości, harmonii, równowadze i spokoju? Peace and love dla mnie i na moich warunkach, wtedy kiedy ja mam korzyści, ale drugi człowiek, zwierzę, drzewo, roślina, rzeka to już niekoniecznie? Nowy świat nie powstanie od samych medytacji i pracy z energiami – muszą za tym iść działania i czyny na wielu płaszczyznach, w tym także społeczno – politycznej.
I wreszcie trzeci : pomijana młodość – lekceważona przyszłość: Nieobecność ludzi młodych na spotkaniach o tej i pokrewnych tematykach świadczy o tym, że my – pokolenia dojrzałe nie traktujemy ich jako partnerów w dyskusji, nie wiemy jak postrzegają otaczający
nas świat, jak oceniają wydarzenia ostatnich 2 lat.
Smutkiem napawa, że nie mamy z nimi faktycznego kontaktu, odgrzebujemy zamierzchłą przeszłość, czasy potęgi Lehitów – Słowian, Arian, snujemy koncepcje wskrzeszenia systemu wiecowego, obyczajowości sprzed 966 roku, a nie dostrzegamy
przyszłości – dzieci i młodzieży. Nie oszukujmy się, odchodzimy i co po nas zostaje? Podzielone na My i Oni społeczeństwo, niezdolne do określenia wspólnego rdzenia tożsamości, wspólnego interesu, wspólnego działania, wspólnego dobra? Nie rozumiejące kogo i co trzeba chronić, o kogo i co dbać ?
Nawet w zamierzchłych czasach, o których nasza wiedza jest mocno ograniczona nacisk kładziono na odpowiednie, stopniowe włączanie młodych do życia, dojrzali, starcy byli dla nich mędrcami do których zawsze można było zwrócić się o radę.
W strukturach społecznych funkcjonowały tzw. rady starszych. W naszych czasach potencjalnin członkowie rady starszych hasają po zumbach dla seniorów, wyjeżdżają do sanatoriów miłości, tworzy się dla nich nową gałąź usługowo – przemysłową tzw. silver economy , byle tylko odwrócić uwagę od podstawowej roli uwzględniającej doświadczenia życiowe i pewien rodzaj wypływającej z niego mądrości – roli doradczo - nauczycielskiej. Oczywiście, wiem, że ma na to wpływ również kondycja psychiczna, coraz więcej osób cierpi na alzheimera i inne poważne schorzenia degradujące mózg i uniemożliwiające pełnienie powyżej wskazanej roli . Tylko dlaczego nie zastanawiamy się co jest przyczyną tej sytuacji, dlaczego została wytworzona? Jedna z odpowiedzi, złożonego zagadnienia, tkwi właśnie w pozbawieniu młodych postrzegania przez pryzmat doświadczenia i mądrości żynowej pokoleń dojrzałych. Unicestwienie potrzeby rady pochodzącej od starszych, szacunku, a tym samym zerwania kluczowych łańcuchów
tworzących silne, świadome społeczeństwo. Możemy marzyć o wskrzeszeniu wielkości i potęgi Lechii, snuć wizję wieców na których wybieramy najbardziej wartościowe jednostki do przewodzenia, ale dopóki nie odbudujemy podstaw – rodziny – wspólnoty pozostanie to li tylko marzeniem ego spragnionego chwały i nie rozumiejącego z czego ona wyrasta.
Po tych krótkich refleksjach ze spotkania opowiem o spacerze po Krakowskim Rynku, na który wybraliśmy się z mężem trzykrotnie w ciągu naszego krótkiego pobytu. Pierwszy raz spacerowaliśmy ok. godziny 15.00, na Rynku słyszeliśmy język ukraiński, trochę
niemieckiego, angielski ale praktycznie w ogóle nie słyszeliśmy polskiego. Zaskoczyło nas to, niemniej w końcu to miasto turystyczne, środek lata więc pewnie tak akurat trafiliśmy. Jednakże na kolejny spacer wybraliśmy się bardzo późno, po zakończonym spotkaniu ok.23.30. Kraków jest bezpieczny w tych okolicach. I okazało się, że dominanta języka ukraińskiego była znacznie większa, młodzież, dorośli zachowywali się hałaśliwie, odnosiło się wrażenie, że czują się bardzo pewnie w naszym kraju, może nawet nawet bardziej niż u siebie. Najciekawsze zobaczyliśmy pod pomnikiem Mickiewicza. Otóż, ukraińska młodzież śpiewa piosenki typowo ukraińskie, tańczy, skacze po pomniku, nawet próbuje się wdrapywać, a Polacy jeśli w ogóle znajdą się w tych okolicach patrzą lub dyskretnie
odchodzą, tzw. polska policja również nie interweniuje. Zawiadomienie o profanacji pomnika zostało złożone do organów ścigania, ale nie doczekało się odpowiedzi. Tym samym zabawa trwa...
Lokale gastronomiczne, sklepiki są zdominowane przez pracujących w nich Ukraińców, powiecie mi Państwo, to dobrze bo zarabiają. Tak, ale ja pytam na gdzie i jak zarabiają Polacy, którzy dawniej pracowali w tych miejscach? Kolejną zadziwiającą nas kwestią były puste części mieszkalne kamienic wokół Rynku. Na dole biznes a na górze pustka, a przecież to piękne mieszkania i w tej lokalizacji były by niezwykle drogie. Dlaczego?. Na co lub na kogo czekają? Zadaliśmy to pytanie naszemu znajomemu, ale tak jak my nie znał odpowiedzi, choć kiedyś próbował tą kwestię ustalić.
Foldery turystyczne pokazują nam kilka pięknych zabytków, ale ja widziałam oprócz nich wiele wspaniałych i ogromnie zaniedbanych kamienic, również opustoszałych, choć nadających się do mieszkania.n raków buduje nowe osiedla, jak szalony, zamykając ciągi powietrzne i doprowadzając do pojawienia się smogu, ale wiele wartościowych, nie tylko historycznie, budynków stoi jakby czekało na odpowiedni czas i mieszkańców.
Jakbyśmy my – Polacy nimi nie byli w myśl powiedzenia :”nasze kamienice, wasze ulice”. Rok temu, kiedy byłam w Krakowie, dokładnie w tych samych miejscach, słyszałam różne języki, dominował jednak nasz polski, po 12 miesiącach przyjechałam do ukraińskiego miasta na terenie RP. W ilu miastach Polski jest podobnie, skoro już nawet w mojej okolicy, a mieszkam na Lubelszczyźnie w małej wsi, w sąsiedztwie dwóch małych miast, Ukraińcy dominują przestrzeń. Gdzie jesteśmy My – Polacy prawowici mieszkańcy, gdzie polska wspólnotowość i suwerenność?
Z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego państwa to jedno z działań destabilizujących je wewnętrznie. Ponad dwa tysiące lat temu Sun Tzu pisał o sposobach rozbijania wroga od wewnątrz. Wskazane metody obserwujemy w naszym otoczeniu i życiu codziennym. Nie reagujemy, pozwalamy na rozwój sytuacji której kierunek jest jeden – wyparcie Polaków z ich przestrzeni, a w ostatecznym rozrachunku anihilacja. Wojna na naszych ziemiach trwa... Czas już sobie uświadomić powagę i zastanowić się co możemy zrobić, by nie dopuścić do najtragiczniejszych wydarzeń czekających w progu otwartych drzwi historii.
Losy mojej rodziny są skomplikowane, nie jestem Polką od pokoleń, ale kocham ten kraj i z wielkim bólem obserwuję jak jest niszczony i dewastowany, jak naród niegdyś dumny i zbuntowany spotulniał i podąża niczym owca na rzeź. Polacy, potomkowie Lehitów, Ariów, Słowian co stało się z waszą duszą, gdzie odwaga, siła, rozumienie zachodzących procesów? Gdzie jest wasz dom, wasza Ojczyzna? Czy jeszcze ją macie? Czy ogłupieni pieniędzmi i propagandą UE wraz z ziemią sprzedaliście, to co mieliście
najcenniejsze - ducha? To ostatni czas na odpowiedzi...