Okazja na te przemiany się nadarza, i może to jest ten moment historyczny na który czekaliśmy.
Wielu komentatorów ekonomicznych z niecierpliwością oczekuje na to co zrobi Minister Finansów doktor habilitowana nauk ekonomicznych Teresa Tatiana Czerwińska. Ma do wyboru: bronić reguły wydatkowej zapisanej w ustawie budżetowej ratując swoje dobre imię i zapobiegając perspektywie wylądowania w Trybunale Stanu, czy ratować d… namiestnika Kaczyńskiego, jego „piątkę” i sukces wyborczy PiS-u. W warszafce aż huczy od tego, że „ktoś” nie pozwala na autodymisję więc pospekulujmy jakie argumenty mogą padać ze strony „dobrej zmiany”. Ktoś pewnie używa takiego argumentu: pani Tereso, proszę się nie martwić pieniądze będą i biorę to na siebie. Ktoś inny podpowie, no cóż, w ostateczności „rozcieńczymy” trochę pieniądze wodą, bydełko dostanie i zagłosuje, a inflacja lewą ręką im to zabierze. Ktoś jeszcze doda, że nie musi się niczego obawiać, bo z celu inflacyjnego rozliczana nie będzie, bo tam też są nasi.
Wywiad na łamach Biuletynu Polonistycznego z dnia 13.03.2019 roku z prof. Mirosławem Matyją
Z prof. Mirosławem Matyją z Zakładu Kultury Politycznej i Badań nad Demokracją Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie w Londynie rozmawia Justyna Gorzkowicz.
Justyna Gorzkowicz: Panie Profesorze, jest Pan autorem licznych publikacji na temat demokracji. Jaki punkt widzenia interesuje Pana najbardziej?
Mirosław Matyja: Badam funkcjonalność i dysfunkcjonalność demokracji w różnych krajach. Jestem zwolennikiem demokracji oddolnej, a więc wywodzącej się bezpośrednio od obywateli. Chodzi konkretnie o system polityczny, w którym nie tzw. władza, ale elektorat /suweren ma decydujący głos w sprawach ważnych dla państwa. Dokonuje się to w ramach wiążącego i bezprogowego referendum. Tak się składa, że demokracja bezpośrednia stosowana jest na świecie praktycznie tylko w Szwajcarii, gdzie mieszkam od 30 lat. Moje rozważania nie mają zatem charakteru czysto teoretycznego i nie są niezweryfikowanymi i „wyssanymi z palca” wizjami.
Czym właściwie jest dla Pana demokracja?
Demokracja, jak się wielu może wydaje, nie jest ustrojem najdoskonalszym, „ustrojem ponad ustrojami”, który ma jednolitą strukturę i jest całkowicie stabilny. Świadczyć o tym może fakt, że wyróżnia się kilka podstawowych form demokratycznego sprawowania władzy i tak naprawdę trudno wskazać tę najbardziej funkcjonalną oraz skuteczną. Każda forma demokracji powinna przyczyniać się do rozwiązywania konfliktów międzyludzkich, bowiem demokracja i konflikt są zjawiskami silnie ze sobą związanymi. Pożądanym oddziaływaniem instytucji demokratycznych jest ustawicznie dążenie do rozwiązywania owych konfliktów w ramach szeroko pojętej kultury politycznej. Demokracja to ciągłe poszukiwanie najlepszego, najbardziej optymalnego sposobu zarządzania państwem z udziałem i akceptacją jak największej ilości obywateli. To forma rządzenia państwem, która jest najbliższa obywatelom i wciąga ich w proces decyzyjny zarówno na szczeblu ogólnokrajowym, jak i lokalnym.
Jaka jest podstawowa różnica między demokracją szwajcarską a polską?
Polska demokracja ma charakter połowiczny; to zjawisko określam mianem semidemokracji. Jest to specyficzny system sprawowania władzy, który z jednej strony: jest zdominowany próbami wprowadzenia elementów w pełni demokratycznych bądź ich imitacji, a z drugiej strony: sposobem rządzenia kontrolowanym przez elity polityczno-ekonomiczne, wywodzące się z partii politycznych typu wodzowskiego. Szwajcarska demokracja bezpośrednia funkcjonuje natomiast oddolnie, to znaczy, że wszystkie ważne decyzje podejmowane są „przez obywateli dla obywateli”. Aktywne uczestnictwo obywateli w procesie politycznym oraz sprawnie działające instytucje państwowe i lokalne to bez wątpienia dwa najważniejsze elementy szwajcarskiej demokracji. Różnica między szwajcarską a polską demokracją jest więc konkretna i wymowna w swoich skutkach: w Szwajcarii system zarządzania państwem jestoddolny (podkreślenie M.M), a w Polsce odgórny.
Czy Pana zdaniem w polskiej nauce panują zasady demokratyczne?
Nie chciałbym wchodzić w temat tzw. szkół demokratycznych, bowiem po pierwsze: szkoły te nie mają nic wspólnego z demokracją, a po drugie: rozmawiamy o polskiej nauce, a nie o polskim systemie edukacji. Pragnę podkreślić, że zasady demokratyczne wiążą się z równością wszystkich obywateli w danym państwie. W ramach państwa prawa w Polsce, studenci i naukowcy traktowani są na jednakowych zasadach. Niemniej jednak poza granicami Polski żyje około 20 milionów Polek i Polaków. Można by dyskutować i sprzeczać się, czy polscy naukowcy za granicą traktowani są w Polsce na równi z ich koleżankami i kolegami w kraju. Podobnie jest z instytucjami polskimi poza granicami Ojczyzny. Kolejnym problemem demokracji w polskiej nauce jest rozbudowany instytucjonalizm biurokratyczny, który prowadzi do nadmiernej regulacji i kontroli państwa w sferze nauki, a przez to osłabia jej demokratyczny charakter.
Biogram
Mirosław Matyja – politolog, ekonomista i historyk. Absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i Uniwersytetu w Bazylei. Uzyskał doktorat w dziedzinie nauk ekonomicznych na Université de Fribourg w Szwajcarii (1998), zaś w dziedzinie nauk humanistycznych na Polskim Uniwersytecie Na Obczyźnie PUNO w Londynie (2012) oraz w dziedzinie nauk społecznych na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie (2016). Mirosław Matyja jest profesorem na Polish University Abroad w Londynie, gdzie kieruje Zakładem Kultury Politycznej i Badań nad Demokracją. Dał się poznać czytelnikom jako twórca i współautor 15 monografii i ponad 200 artykułów naukowych i popularnonaukowych w języku polskim, niemieckim i angielskim. Ostatnie jego publikacje to: Szwajcarska demokracja szansą dla Polski (2018), Polska semidemokracja. Dylematy oddolnej demokracji w III RP (2019) oraz Utopia or Chance? Direct Democracy in Switzerland, Poland, and in other Countries. Był wielokrotnie nagradzany za działalność akademicko-dydaktyczna, niedawno uhonorowany przez Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego za krzewienie idei pracy organicznej (2019). Mirosław Matyja mieszka i pracuje w Szwajcarii, żonaty, ma dwóch bliźniaczych synów.
Po raz kolejny na łamach "Polish Express" gościmy Pana Profesora Mirosława Matyję. Poprzednio rozmawialiśmy o jego książce dotyczącej ustroju politycznego Szwajcarii, tym razem rozmawia z naszą redakcją na temat swojej ostatniej publikacji zatytułowanej "Polska semidemokracja. Dylematy oddolnej demokracji w III Rzeczpospolitej". Zapraszamy do lektury!
Profesor Mirosław Matyja w swojej najnowszej publikacji «nazywa rzeczy po imieniu», podając konkretne przyczyny nieudolnosci funkcjonowania państwa polskiego. Autor przedstawia jednocześnie pragmatyczne sposoby uzdrowienia chorego systemu politycznego w Polsce, a to dzięki wprowadzeniu wybranych instrumentów demokracji oddolnej na wzór szwajcarski: referendum, inicjatywy obywatelskiej i weta obywatelskiego. Niniejsza książka analizuje namiastki demokracji bezpośredniej w III Rzeczpospolitej, a więc tego typu demokracji, w której rzeczywistym suwerenem powinien być obywatel. Więcej o "Polska semidemokracja. Dylematy oddolnej demokracji w III Rzeczpospolitej" znajdziecie na stronie matyja.edu.pl, gdzie można również kupić rzeczoną publikację.
Pierwotne i wtórne efekty rozproszenia emisji pieniądza suwerennego do gospodarki.
Szanowni Przedsiębiorcy Polscy
Konfederacja na Rzecz Reform Ustrojowych nad swoją doktryną gospodarczą pracowała prawie 5 lat. Problem raczej nie tkwił w oryginalności rozwiązania, ale w wydobyciu z naszej polskiej historii tego co już było, poskładaniu tego w logiczną całość i „ukorzenieniu” tych rozwiązań w stołeczności tak, aby stały się naszą zbiorową mądrością. Chcemy Wam nasze rozwiązania przedstawić na sejmiku, który zapowiadamy na koniec marca. Jednak, aby uniknąć kompletnego zaskoczenia prosimy Was abyście zapoznali się z niezbędnymi fragmentami wiedzy dotyczącej architektur monetarnych. W Internecie sporo jest na ten temat, a ja wybrałem te materiały, na które się natknąłem io uważam za kluczowe.
Krytyki sposobu rządzenia w Polsce nie brakuje! Mało kto podaje jednak receptę na sprawniejsze, lepsze i skuteczne funkcjonowanie polskiego systemu polityczno-decyzyjnego.
Profesor Polskiego Uniwersytetu na Obczyznie PUNO w Londynie, Mirosław Matyja w swojej najnowszej publikacji «nazywa rzeczy po imieniu», podając konkretne przykłady nieudolnosci funkcjonowania państwa polskiego. Autor przedstawia jednocześnie pragmatyczne sposoby uzdrowienia chorego systemu politycznego w Polsce, a to dzięki wprowadzeniu wybranych instrumentów demokracji oddolnej na wzór szwajcarski: referendum, inicjatywy obywatelskiej i weta obywatelskiego.
W Polsce obywateli przekonuje się, że możliwość wrzucenia do urny kartki do głosowania raz na kilka lat jest podstawą demokracji. Ale czy polscy obywatele, dzięki udziałowi w wyborach i głosowaniu na określone partie i ugrupowania polityczne, mają rzeczywisty wpływ na stanowione w polskim państwie prawo? Podstawą obowiązującego prawa w naszym kraju jest przestarzała i niedostosowana do dzisiejszych potrzeb konstytucja. Poza tym, można stwierdzić, że w Polsce istnieje obstrukcja poważnego traktowania obywateli przez wybranych przez nich przedstawicieli do parlamentu. Książka prof. Matyi analizuje namiastki demokracji bezpośredniej w III Rzeczpospolitej, a więc tego typu demokracji, w której rzeczywistym suwerenem powinien być obywatel. Celem publikacji jest pokazanie Czytelnikowi, że aktualna „demokracja oddolna” w Polsce jest niestety fikcją i w praktyce jest sterowana odgórnie. Monografia powinna pomóc Czytelnikowi w zrozumieniu złożonej problematyki ciągle jeszcze młodej polskiej (semi)demokracji i odpowiedzieć na coraz częściej zadawane w spoleczeństwie pytanie - co i jak należałoby zmienić w polskim państwie, aby obywatele stali się jego rzeczywistym suwerenem? Czytając ksiażkę nie zapominajmy o jednym: współrządzenie państwem przez obywateli dla obywateli, to nie jałmużna od rządzących dla rządzonych, lecz demokratyczne prawo suwerena czyli obywateli.
Z przedmowy Jerzego Zięby: „Szok i niedowierzanie. Taka była moja spontaniczna reakcja po przeczytaniu tej książki. Pierwsza jej część uświadamia w prostych słowach w jakim kraju żyjemy. Chociaż to akurat każdy z nas wie, autor jednak koncentruje się na sprawie dotyczącej „fikcji literackiej” jaką jest polska niby-demokracja. W tej części, w prostych słowach czytelnik dowiaduje się dlaczego jest jak jest. Przyswojenie sobie tych treści jest niezwykle ważne, żeby w pełni zrozumieć to, co nastąpi później. Później bowiem autor odpowiada na pytanie najważniejsze dla wszystkich Polaków - czy może być lepiej? I tutaj znowu szok i niedowierzanie. Może być! Mało tego, jest to niezwykle proste do osiągnięcia! Temu właśnie poświęcona jest kolejna część książki.”
Publikacja „Polska semidemokracja” jest w pewnym sensie kontynuacją poprzedniej książki Mirosława Matyi pt. «Szwajcarska demokracja szansą dla Polski?» (Warszawa 2018). Jednak, w przeciwieństwie do tamtej publikacji, autor nie tylko analizuje szwajcarski system polityczny, ale wskazuje przede wszystkim na istotne wady ustrojowe polskiej demokracji połowicznej, którą nazywa semidemokracją i podaje konkretną receptę na uzdrowienie systemu polityczno-decyzyjnego w naszym państwie. Książkę warto przeczytać! Choćby dlatego, aby uzmysłowić sobie, że może być w Polsce lepiej…i tak niewiele do tego potrzeba. Link do książki: matyja.edu.pl
Naród musi zrozumieć, że z tytułu inflacji i wzrostu PKB należy mu się i rekompensata i dywidenda. Zagospodarowaniem tej dywidendy powinien zająć się Sejm a nie jakiś przystojniaczek z Żoliborza pod potrzeby kampanii wyborczej.
Szambo jakie uprawia PiS-owska propaganda wybiło i tak jakby nikt go nie zauważył. Wiem, że w kraju katolickim cuda muszą się wydarzać i wiara w cuda jest czymś zrozumiałym, ale aby tak wszyscy dali się otumanić? Gdzie są naukowe autorytety, gdzie są dziennikarze śledczy. Otóż tych 40 miliardów złotych, które mają PiS-owi zapewnić wieczne panowanie, nikt nie widział a każdy wierzy. Nie widzieli posłowie z komisji finansów publicznych, nie widzieli posłowie i senatorowie jak przegłosowywali budżet, nie widział prezydent gdy budżet podpisywał, nie widział NIK, nie widziała ABW. Mamy zatem do czynienia z prawdziwym majstersztykiem, albo gigantycznym oszustwem. PiS-owska hagada twierdzi, że to efekt dobrych rządów. Do diabła, gdyby był to efekt dobrych rządów, to wiedzieliby o tym zarówno członkowie komisji finansów publicznych jak i posłowie, którzy podnieśli łapkę za budżetem. Niestety, ale te pieniądze byłyby podzielone tam gdzie dzielone być powinny czyli w Sejmie i na cuda nad urną grosza by nie było. Trzeba było je gdzieś ukryć.